poniedziałek, 9 grudnia 2013

Biegowy rachunek sumienia - listopad 2013

Listopad był miesiącem, gdzie się działo i dużo i mało, bo to raz było więcej biegania, a to raz mniej. Był to też niestety jakby nie patrząc miesiąc podwójnej mojej klęski, bo nie dość tego, że startując w zawodach w Gdyni w Biegu Niepodległości 11 listopada poszło mi bardzo fatalnie, to na dodatek pod koniec miesiąca, zachorowałem i straciłem posadę lidera tego miesiąca, gdzie moje 300.16 km było za mało, żeby być liderem.

XIV bieg Niepodległości w Gdyni - upadek

Życie jest czasami tak zaskakujące, że nie wiesz co ci może danego dnia się przytrafić. Wszystko się układa dobrze i nawet jeśli coś troszkę pójdzie nie w tym kierunku, to idzie to skorygować i praktycznie tego nie widać. Jednak przychodzą takie dni jak dzisiaj (dzień zawodów) i wszystko jakby przestaje tracić sens. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi jest kilka. Zanim jednak na nie odpowiem, to najpierw opowiem co było tego powodem.

piątek, 1 listopada 2013

Biegowy rachunek sumienia - październik 2013

Październik to jest miesiąc, który kojarzy się z harpaganem. To właśnie w tym miesiącu pokazujemy na swoich startach w zawodach jacy jesteśmy wytrenowani. A więc jak wytrenowaliśmy październik opisuję poniżej.

niedziela, 27 października 2013

Nocna ściema bez ściemy

               Noc z 26/27 października, to przez 3 lata kojarzona jest z imprezą o nazwie Nocna Ściema, która odbywa się zawsze wtedy, gdy nasze zegarki są przesunięte o godzinę do tyłu. To właśnie wtedy pobijamy nasze wyniki i zamiast np maraton robimy w normalnym czasie w 3h 22m 12s, to tak na prawdę robimy go w 2h 22m 12s :). Także jesteśmy bardzo dobrymi biegaczami, bo potrafimy jeden raz w roku poprawić swoje czasy o jedną godzinę :). No, ale żeby to tak nie wyglądało kolorowo, to popiszę jak przeżyłem tę przygodę i jak w ogóle to wszystko wyglądało chronologicznie, bo ja jestem taki, że gdy piszę moje teksty to tutaj musi zostać ustalona pewna harmonia i nie mogę sobie pozwolić, żeby to był z tego bałagan. Do czego dążę? A no do tego, żeby wszystko było zgodnie z planem. No i obaczta jak to wyglądało z mojej strony. A oto i to było tak:

czwartek, 10 października 2013

Być niezależnym - znaczy być wolnym

Czasem sobie myślę - dlaczego tak to jest, że jak chcesz coś zrobić, to jesteś tak jakby zamknięty. Co prawda już stanąłem oko w oko ze śmiercią (eksperyment z muchomorami), ale dlaczego by tu nie zrobić czegoś szalonego. Coś co może się tylko śnić niektórym - tutaj mam na myśli spróbować wygrać jakieś zawody.Powalczyć z Kenijczykami i spróbować ich pokonać. Wiem jak na razie to jest niemożliwe, ale bieg w Starogardzie pokazał, że jestem mocny, ale nie mam na razie, gdzie tego wykorzystać. Muszę coś zrobić, żeby za każdym razem stawiać sobie krok po kroku jakieś nawet małe, ale jednak wyzwanie. Ultramaraton mnie nauczył tego, że jednak dla mnie liczy się bieganie. Eksperyment z grzybami skończył się źle, czyli jaki wniosek? Tylko i wyłącznie bieganie nade wszystko. Żadnych eksperymentów nic. Proporcjonalnie sytuacja wygląda tak: = W pracy mamy do ułożenie jeszcze około 1500 m2 kostki, a ja muszę do końca roku przebiec 702.6 km. Wydawać by się mogło, że tu i tu szanse są, ale zależne jest to od tego, jak będzie nam szła praca i jak u mnie bieganie. Źle nie jest, ale i trzeba się wziąć. Dlatego jeżeli chcesz być kimś i zrobić coś niezwykłego, to niestety musisz coś poświęcić. Ja już dużo rzeczy poświęciłem dzięki bieganiu i tego nie żałuję. Czasami wiem, że i niekiedy się zawiodłem na bieganiu (przykładem tego były biegi, w których nie brałem udziału), ale to się później zwraca, bo na innym za to idzie super. Także powtórzę na zakończenie tego mini tekstu te słowa: "Być niezależnym - znaczy być wolnym" (Mariusz Kowalewski).

niedziela, 6 października 2013

22 Bieg Kociewski - relacja

Dzisiaj (tj. 05.10.2013 sobota) odbył się 22 Bieg Kociewski. Do dzisiaj nie miałem dobrych wspomnień ze Starogardu Gdańskiego, gdyż albo miałem gorszy dzień, albo byłem chory i oto mówią do trzech razy sztuka. Jak nie idzie na zawodach, to nie idzie, ale w końcu złą passę trzeba kiedyś przerwać, więc dzisiaj była ku temu okazja, żeby w końcu zła passa została przerwana. Dzisiejszy dzień pokazał, że idzie poprawić swoje czasy. Szczegółowo opisuję to wszystko poniżej, a więc było to tak:

sobota, 5 października 2013

Biegowy rachunek sumienia - wrzesień 2013

Wrzesień to miesiąc, gdzie wszystko zaczyna robić się kolorowo, bo to czas, gdzie zaczyna się jesień. Jednak czy aby na pewno miesiąc ten był aż taki kolorowy w bieganiu? Nie sądzę. A więc po kolei.

niedziela, 1 września 2013

Biegowy rachunek sumienia - sierpień 2013

Po udanym miesiącu lipcu, w którym byłem w szczytowej formie - przyszedł czas na gorszy okres. Sierpień był dla mnie bardzo słaby. Miałem zaledwie 254.97 km. Sierpień miał być dla mnie startem w Maratonie Solidarności, jednak z powodu braku kasy i pracy nie wystartowałem. Za to dostałem propozycję żeby biegać z jednym panem w półmaratonie  Ossów - Radzymin. Z samego biegu jestem raczej zadowolony, bo co prawda nie poszło mi źle, ale organizatorzy nie chcieli mi wydać numeru startowego i to uważam za porażkę.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Zvezda Worms Runners

Po tym jak odłączyłem się od Star Worms, to od razu zabrałem się za stworzenie własnego bloga, bo miałem taką schizę, że chcę mieć swój prawdziwy blog. Odłączeniem od Star Worms nie wynikło z winy SW4, ale z mojej. Co prawda dostałem propozycję do powrotu, ale nie skorzystam z tej oferty, bo już postanowiłem, że jak już utworzyłem swojego bloga, to już chcę go mieć i nie usuwać go, dlatego to jest jeden z niewielu powodów, dla którego nie chcę wracać.

Biegowy rachunek sumienia - lipiec 2013

Lipiec to miesiąc, który zazwyczaj kojarzy się z ciepłem i sporą ilością słońca oraz pięknie zazielenioną przyrodą. Wcale nie ma co się dziwić, że tak jest, bo w tym miesiącu niczego nie brakowało - było cieplutko i zieloniutko. Ten miesiąc był też bardzo ciężki - bynajmniej dla mnie, bo od tego miesiąca zacząłem biegać zdecydowanie więcej niż w czerwcu. Jednak całość co się zdarzyło w lipcu opisuję poniżej:

Bieg 7 szczytów - relacja (30.07.2013)

Bieg 7 szczytów miał być biegiem, w którym miałem przełamać złą passę i w końcu ukończyć ultra maraton i otrzymać tytuł ultra maratończyka. Wszystko szło zgodnie z planem, ale nigdy nie mów hop zanim nie przeskoczysz. Zawsze, tzn nigdy nie ciesz się za szybko, bo możesz na tym wyjść jak Zabłocki na mydle. A było to tak:

Biegowy rachunek sumienia - czerwiec 2013 (01.07.2013)

Czerwiec był miesiącem pełen nadziei, był miesiącem, gdzie sporo się działo. Były dobre i złe momenty. To był czas, gdzie wszystko zmieniło bieg historii. Kojarzony też jest jako najdłuższy miesiąc w roku. To właśnie czerwiec był miesiącem mojego debiutu w ultra maratonie. Też w czerwcu poszedłem na marsz zupełnie sam nawigując. To wszystko sprawiło, że miesiąc ten będzie historyczny. Właśnie w czerwcu też opuściłem na dobre SW4 i nazywam się jako ZWR, czyli Zvezda Worms Runners. No i też przecież najważniejsze jest to, że biegało się też w tym miesiącu, ale tego było bardzo mało. A więc po kolei co i jak opisuję niżej:

Nocny Bieg Świętojański i Boruta II (28.06.2013)

Dzisiaj w nocy tj z 22/23 czerwca odbył się kolejny bieg z cyklu GP Gdyni, gdzie po raz trzeci w tym roku i po raz piąty ogółem pobiegłem w Gdyni na 10 km. Oto co i jak było:

Mój pierwszy ultra-maraton (10.06.2013)

07.06.2013 o godzinie 18:00 odbył się pierwszy mój w życiu ultra maraton. To był czas mile spędzony zarówno na starcie na trasie jak i na mecie. A teraz po kolei co i jak opisuję niżej:

Już jutro ultra (06.06.2013)

Od momentu, gdy wiedziałem, że chcę wystartować w ultra, to do niedawna odliczałem dni. Teraz te dni zostały zamienione już na godziny.Jutro wszystko się okaże jasne, jakie było przygotowanie i jak to wszystko będzie wyglądało. To jest teraz tylko kilkanaście godzin do startu. Teraz to już chyba nic nie może popsuć startu. Także trzeba teraz popracować nad taktyką i zobaczymy jak pójdzie.

Coś poszło nie tak (04.06.2013)

Czasami jest tak, że gdy już myślisz, że wszystko jest ok - to jednak coś może popsuć to wszystko i całą resztę szlak trafia. Do niedawna wszystko było w porządku. Wszystko się fajnie układało i praktycznie już mogłem cieszyć się, że już ultra mam przed sobą i tylko mogłem sobie nabijać jeszcze km i bez problemów mogę oczekiwać zawodów.