sobota, 5 października 2013

Biegowy rachunek sumienia - wrzesień 2013

Wrzesień to miesiąc, gdzie wszystko zaczyna robić się kolorowo, bo to czas, gdzie zaczyna się jesień. Jednak czy aby na pewno miesiąc ten był aż taki kolorowy w bieganiu? Nie sądzę. A więc po kolei.
Miesiąc wrzesień miał być moim startem w Biegu 7 Dolin - powtarzam - miał być, ale niestety nie był. Dlaczego? Bo miałem ciężki okres w bieganiu. Natomiast Krzysiek i Dżeki robili swoje i nie przejmowali się niczym, tylko jak sępy wpierdalają padlinę tak oni nabijali kilometry. U mnie było inaczej. Zresztą statystyki mówią same za siebie:
Zacznijmy od Krzyśka Nowaka, bo on tutaj świecił najjaśniej w tym miesiącu, gdyż w końcu przełamał złą passę i nabił dosyć spory kilometraż, który wynosi 262.5 km i do tego dochodzi kilometraż marszowy, gdzie wynosił 182 km. Jakby tego było jeszcze mało to jeszcze dołożył 130 km rowerem. Normalnie miesięczny kilometraż Krzyśka wynosi 574.5 km. Super, super.
Kolejnym gościem na odstrzał do podsumowania będzie nasz Dżeki Yeki Jeki, który w tym miesiącu błyszczał też bardzo jasno. Swoją postawą powiedział: "Nie! Dosyć tego! Chcę powyżej 150 km przebiec. No i proszę bardzo kurwa 164 km jakby nigdy nic. Co myślicie, że ja Dżeki nie umiem biegać sporych km. A ty Kosa co? Byłeś taki mądry bo nie miałeś pracy i se mogłeś nabijać kilometrów. Teraz zobacz jak to jest pracować i tracić kilometry. Zaraz, zaraz. Co prawda nie mam za dużo km, ale przebiegnięte 187.328 km nie wzięło się znikąd. Jednak masz szczęście, że nie byłem w Krynicy Zdrój, bo jakbym setkę ukończył, to byś tańczył wśród pomarańczy. No dobra skończmy tę wizję artystyczną dopierdalania sobie i zajmijmy się faktami, bo te nie są za wesołe. No i mianowicie to wygląda tak, że Krzyś traci do mnie 318.735 km. Urywają się u mnie kilometry i muszę uważać, żeby nie stracić tego, bo będzie coraz ciężej.
No i podsumowując wszystko w skrócie - miesiąc wrzesień będzie bardzo mnie bolał pod względem nie wystartowania w Biegu 7 Dolin, to uważam za największą porażkę tego miesiąca i mały kilometraż też dodaje oliwy do ognia. W sierpniu narzekałem na mały kilometraż, a tutaj proszę - jest jeszcze gorzej. Co będzie w październiku? Tego nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo muszę najpierw się wziąć w garść i zrobić tak, żeby w każdym z tych trzech miesięcy - październik, listopad i grudzień - mieć po 280 km, żebym mógł myśleć o 3500 km w tym roku. To tyle jeśli chodzi o to podsumowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz