niedziela, 4 sierpnia 2013

Biegowy rachunek sumienia - lipiec 2013

Lipiec to miesiąc, który zazwyczaj kojarzy się z ciepłem i sporą ilością słońca oraz pięknie zazielenioną przyrodą. Wcale nie ma co się dziwić, że tak jest, bo w tym miesiącu niczego nie brakowało - było cieplutko i zieloniutko. Ten miesiąc był też bardzo ciężki - bynajmniej dla mnie, bo od tego miesiąca zacząłem biegać zdecydowanie więcej niż w czerwcu. Jednak całość co się zdarzyło w lipcu opisuję poniżej:
Lipiec przyniósł obfite u mnie bieganie, bo oprócz pierwszego dnia miesiąca biegałem po 20 km. Tylko pierwszego dnia biegałem 19 km. W tym miesiącu po raz drugi wystartowałem w ultra maratonie, a po raz pierwszy w zawodach górskich. Toteż nabiło mi sporo kilometrażu, bo do 316.031 dodaję wynik z ultra i wychodzi mi 419.031 km. Jednak niestety do pobicia swojego rekordu miesiąca zabrakło sporo km, mówię sporo, bo naprawdę ciężko było nabijać dalej, gdyż nie dość, że śmigam po 20 km, to jeszcze byłem na zawodach i miałem dużo przerw, więc nie udało się tutaj nic dodać. Pocieszeniem jest jednak, to, że w tym miesiącu pobiłem rekord tygodnia z kwietnia, gdzie wynosił 117.795 km, a teraz wynosi 120.532 km. Co prawda różnica jest mała, bo zaledwie 2.737 km, ale dobre i to. Biegowo - chociaż o wiele mniej też i Krzysiek spędził ten miesiąc. Jego kilometraż jest zdecydowanie mniejszy, ale powodem tego są różne sytuacje, więc stąd tylko przebiegnięte 261.5 km. Jednak Krzysiek ma ratunek w postaci dodatkowych kilometraży jakim jest marsz i to on dodaje Krzyśkowi dodatkowych statystyk. Tym razem Krzysiek ma tych km marszowych tylko 70. Mówię tylko, bo przeważnie u Krzyska 70 km, było zaledwie w tygodniu. Gdybym teraz podsumował naszą statystykę ogólną biegania, to ona wygląda tak, że ja mam przebiegnięte 2249.437 km (liczone bez dzisiejszego dnia, czyli 1 sierpnia). Natomiast Krzysiek ma 1823.500 km. No i w tym miesiącu moja przewaga wzrosła z 268.411 km na 420.937 km. Tutaj chyba ta przewaga jest na prawdę na razie poza zasięgiem, ale to nie znaczy, że nie da się jej nadrobić. Co prawda były sytuacje, gdzie pewniaki zawodzili w najważniejszym momencie i się skończyło to dla nich źle. Natomiast mi bardziej, chodzi o to, żeby swój cel zrealizować i w tym roku mieć przebiegnięte 3500 km. Pozostało około 1200 km, ale muszę sobie teraz sporo nabijać, bo chcę w grudniu tak jak rok temu mieć taki jakby "urlop" i biec mniej z tą pewnością, że nie muszę gonić żadnego wyniku i sobie kilka dni odpuścić, żeby na styczeń zacząć dobrze. A wracając do podsumowań, to jeszcze chcę tutaj dorzucić Dżekiego i w zasadzie tutaj nici z tego, bo Dżeki nie ma ani kilometra w lipcu przebiegnięte. Mogę dodać jego kilometraż z czerwca, gdzie nie pisałem nic o nim. Właśnie w czerwcu Dżeki przebiegł 72.7 km. W lipcu nie biegał z tego względu, że jechał na stopa w podróż, ale o tym on sam opisuje na blogu i warto tam poczytać o przygodach jakie trafili duo Dżeki & Beata.
Podsumowując miesiąc lipiec. Z mojej strony był to bardzo udany miesiąc, bo w końcu jestem ultra maratończykiem i w końcu udało mi się pokonać dystans 100 km. Krzysiek będzie szlifował formę na maraton solidarności natomiast tego samego dnia mnie czeka półmaraton w Warszawie. Zobaczymy jakie będą nasze wyniki. Oby te pozytywne i oby w końcu udało się z tego dobrze wyjść. Natomiast Dżeki oczekuje swojego pierwszego w życiu startu w zawodach. Zacznie podobnie jak ja od półmaratonu. Może to będzie jakiś przebłysk tak jak u mnie, może będzie lepszy niż ja i zobaczymy, czy odkryje w sobie tak jak ja swoje biegowe oblicze. No cóż zobaczymy. Pomimo iż lipiec dobiegł już końca, to teraz zobaczymy co przyniesie sierpień. Może kolejne przygody, może jakieś zwroty akcji i może sporo wariacji. Zobaczymy jaki będzie ostatni miesiąc tego pięknego lata, bo jak na razie jestem bardzo zadowolony, że w czerwcu i lipcu mogłem biegać w upalne dni. Oby kilka takich było i w sierpniu tego sobie życzę i tym, którzy też lubią żar lejący się z nieba. To tyle na fali i do usłyszenia za kilka, albo kilkanaście dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz