sobota, 7 października 2017

26 Bieg Kociewski z Polpharmą - idealny start i idealna meta

Dzisiejszego dnia tj 7 października sobota wybrałem się na zawody do Starogardu Gdańskiego. Dzisiaj to miał być sprawdzian moich małych przygotowań, które ostatnio przebiegały różnie, ale pomimo wszystko jakoś się przygotowałem do tego startu.
Na zawody wcześniej byłem umówiony z Zenkiem Hartuną, z którym dzisiaj ruszyłem do Starogardu Gdańskiego o godzinie 9:45. Jechaliśmy na te zawody we trójkę, bo ja Zenek oraz jego żona. Na miejscu byliśmy około godziny 10:20. Wtedy to poszliśmy do środka do OSiR-u i tam sobie poszedłem chwilę posiedzieć, bo czasu jeszcze było dużo. Wtedy tam spotkałem mojego trenera Jurka i sobie o dużo rzeczach pogadaliśmy. Rozmawialiśmy sobie tak aż do godziny 11:10 i wtedy poszedłem się przebrać na startowo i następnie poszedł Jurek i wtedy na jakiś czas zniknął mi z oczu. Gdy już było 11:25, to ja wtedy poszedłem robić rozgrzewkę i zrobiłem sobie 3 szybkie sprinty na stadionie metodą kopertową - tak jak raz to robiłem z Pondżolem na naszym stadionie w Bytoni. Wtedy troszkę potruchtałem lżej i wtedy jeszcze jeden szybki sprint zrobiłem. No i spotkałem Jurka wtedy jak robił kółko na stadionie i wtedy razem udaliśmy się na start. Gdy już wiedziałem, że bieg będzie mieć 4 okrążenia, to pomyślałem, że to będzie się źle biegać. No i jak zawsze to bywa przed startem wszyscy sobie nawzajem życzymy powodzenia i wtedy gdy już zaczyna się minuta 0, to czas zaczyna się liczyć od 10 do 0 i wtedy zaczyna się start. O godzinie 12:00 zaczął się start 26 biegu kociewskiego z Polpharmą. Początkowo biegłem spokojnie i bez spinki, a na dodatek nawet mnie adrenalina nie poniosła i to było super, bo nie wystartowałem za szybko tylko spokojnie swoim tempem. Efekt tego pierwszy km - 4:57 min/km. Dobrze się biegło, ale nie przyspieszałem za szybko i efektem tego drugi km wynosił - 4:41 min/km. Równowaga to podstawa, bo tak mogę określić dwa pozostałe km, bo trzeci wynosił - 4:41 min/km i tyle samo wynosił czwarty, który wyniósł też 4:41 min/km. Pierwsza połowa minęła i druga połowa zacząłem z jeszcze lepszym czasem wynoszącym 4:35 min/km. Szósty czas, to był podobny do tych trzech wcześniejszych przed piątym i wynosił 4:43 min/km. Siódemka był momentem, w którym uzyskałem najlepszy czas w kilometrze i wyniósł 4:30 min/km. Ósemka była czasem, w którym byłem nieco słabszy i wyniosła 4:35 min/km. Dziewiątka, to  czas poprawy i ten km wyniósł 4:32 min/km. Także i na końcówce były bardzo dobre czasy. No i dlatego mogę określić te zawody mianem ideału, bo wszystko było zgrane jak w szwajcarskim zegarku. Gdy przekroczyłem linię mety, to wtedy trochę się martwiłem jak wrócę do domu, no i wtedy spotkałem znowu Jurka i poszliśmy zjeść ryż z fasolką i to było bardzo dobre. Następnie poszliśmy zobaczyć wyniki zawodów i później spotkałem Karolinę Machnikowską i spytałem, czy by mnie nie wzięła do domu. Oczywiście odpowiedź pozytywna i już o powrót nie musiałem się martwić. Wtedy poszedłem do hali OSiR-u odebrać swój depozyt i wróciłem na metę, gdzie były dekoracje zawodników oraz losowanie dodatkowych nagród. Niestety tym razem nic mi się nie udało trafić. No i gdy już wszystko się skończyło, to wtedy razem z Karoliną i jej koleżanką Moniką pojechaliśmy do domu.
Podsumowując te zawody, to muszę przyznać, że taka sytuacja jak dzisiaj miałem tylko w Gdyni kiedy to startowałem w 2012 roku w Nocnym Biegu Świętojańskim,m gdzie mój rezultat wyniósł 40m 27s. Te zawody uważam za bardzo udane. Natomiast teraz czas poczekać i zobaczyć jak pójdzie za 3 tygodnie w Koszalinie na półmaratonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz