czwartek, 1 października 2015

Biegowy rachunek sumienia - wrzesień 2015

Jesień, jesień..., jesień ach to ty. Co się dzieje? Powiedz mi to ty.
Takimi słowami zacznę opis miesiąca września. Miesiąc wrzesień był bardzo dziwny jeśli chodzi o bieganie. Po pierwsze nie jestem liderem miesiąca - ba nawet nie jestem drugi. Po drugie mam zaledwie przekroczone tylko 100 km. Można zapytać wprost - co się z Tobą dzieje Mariuszek? Czyżby kolejny wielki dół cię dorwał? Odpowiadam twardo - TAK!!! Spowodowane jest to tym, że we wrześniu po raz kolejny straciłem udział opłaconych zawodów i po raz kolejny odechciało mi się biegania. Wrzesień był dowodem tego, że już nie potrafiłem udźwignąć tyle porażek i się załamałem strasznie. W tym miesiącu nawet już nie miałem ochoty biegać. Chodziłem biegać tylko po to żeby sobie odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć plan i zadać sobie pytanie: Co dalej? Czy to tak ma wyglądać dalej? Takie podejście do niczego nie prowadzi. Nie mogę sobie tak po prostu porzucić tego biegania i nie mogę wszystko zostawić w niepamięć. Muszę znaleźć jakieś antidotum na to by się z tego jak najszybciej wykaraskać i zacząć wszystko od nowa. Mówi się, że czasem lepiej zrobić jeden krok do tyłu, żeby było lepiej. Może i faktycznie po sobie za dużo się spodziewałem. Może za dużo chciałem i może nie dbałem o siebie, ale patrząc na to z drugiej strony dla mnie to była walka z własną psychiką. Jednak nauczyłem się jednego - "Nigdy nie kieruj się tylko logiką ale metafizyką wypełnij dzień". To właśnie słowa piosenki zespołu: Mrozu - Poza logiką dają własnie to co nie zawsze jest prawdą, bo większość z nas kieruje się tylko logiką, a to błąd. A gdzie metafizyka? Dlaczego to wszystko tak piszę? Bo w końcu chcę wykrzyczeć głosem rozpaczy - dość tego!!! Dłużej tak nie może być i muszę coś zmienić, żeby nie logika, ale metafizyka była na pierwszym miejscu. Rozpisałem się co nie? Ok! Teraz na poważnie jak smerf Ważniak. Mówiąc krótko zwięźle i na temat. We wrześniu mam najmniej km z naszej trójki. Stało się to za sprawą złapania kolejnego doła za sprawą logiki. Stało się to z tego względu, że po raz trzeci straciłem coś cenniejszego niż zdrowie - kolejny start w ultra! To już po raz trzeci w tym roku nie pojechałem na zawody ultra. To był konkretny powód, dla którego po raz kolejny wszystko legło w gruzach. Miało być tak pięknie miałem wystartować w tych trzech ultra: Bieg 7 szczytów - 240 km 16-19 lipca 2015 w Lądku Zdrój, Bieg Ultra Granią Tatr - 77 km 14-16 sierpnia 2015 w Zakopanem oraz Bieg 7 dolin 100 km 11-13 września w Krynicy Zdrój. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby nie fakt, że te wszystkie zawody miałem opłacone. To jest kolejna strata no bo ile na to poszło pieniążków, a mi nic nie wyszło. Mogę śmiało powiedzieć, że już nawet miałem dziwne myśli i było ze mną źle. Rozpisałem się bardzo dużo. Teraz czas na Pondżola i Dżekiego. Z racji tej, że we wrześniu spadłem na ostatnie miejsce, to liderem miesiąca września jest.... uwaga! Lejdes end dżentelmens... Mr. Jan Nowakka, czyli Paulo Coella znany bardziej jako Paweł od Hermanów, czyli Pondżol. To właśnie Pawełek błyszczył w tym miesiącu jak Syriusz podczas nocnej obserwacji. Rzeczywiście nasz Pondżol zrobił to co robią ultra maratończycy, czyli w ciągu dziewięciu dni przebiegł ponad 100 km i to grubo ponad 100 km, bo dokładniej 141.343 km. Ja zwykle robiłem 100 km w ciągu 5 dni, ale Pondżol zrobił to bez dnia przerwy, a ja z przerwami. Tutaj nasuwa się pytanie jak on to zrobił? Odpowiedź brzmi - sposobem braci Mario. Jakby tego było jeszcze mało, to na dodatek biegał w górach i był przewodnikiem niewidomej osoby, także tutaj ukłon jeszcze większy dla Pondżola. Także Pawłek gratuluję wyniku i mogę teraz tylko od ciebie brać przykład. A co u Dżekiego? Nasz Dżejk nie miał za dużo km, ale za to jest niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o rower, bo ma naprawdę sporo przejechane na rowerze km. Dżejk ma około 20 km więcej ode mnie tylko, ale jednak zawsze. Bieganie Dżekiego jest lepsze trochę od mojego, ale łączy nas wspólny cel - ukończyć maraton Nocna Ściema w Koszalinie pod koniec października. Czy to nam się uda? Zobaczymy, bo jeśli z bieganiem będzie tak jak we wrześniu, to będzie bardzo słabo. Najpierw zanim zobaczymy co będzie dalej, to przejdźmy do szczegółów głębszej analizy statystyk. Oto i one:

1 - miejsce - Pondżol - 275.343 km bieg + 128.00 km rower
2 - miejsce -    Dżeki - 121.000 km bieg +   98.00 km rower
3 - miejsce -     Kosa - 101.200 km bieg +    43.83 km rower.

To były statystyki z miesiąca wrzesnia, a teraz poniżej statystyki z tego roku po dziewięciu miesiącach. Oto one:

1 - miejsce -      Kosa - 2559.280 km bieg +   345.83 km rower
2 - miejsce - Pondżol - 2207.985 km bieg + 1750.00 km rower
3 - miejsce -    Dżeki - 1727.097 km bieg + 2729.00 km rower.

Tak to wyglądało w tym miesiącu wrześniu i po dziewięciu miesiącach razem wziętych.

Podsumowując można powiedzieć tyle, że o miesiącu wrześniu chciałbym zapomnieć jak najszybciej, bo był tragiczny, a raczej skupić się na dwóch startach w zawodach, na których raczej na 100% wystartuję. Mowa o biegu kociewskim, który odbędzie się już w najbliższą sobotę, czyli 3 października. Na tych zawodach będziemy w komplecie, bo startujemy w składzie: Ja, Dżeki i Pondżol. Natomiast jeżeli chodzi o końcówkę października, to będziemy startować tylko ja i Dżejk. Tutaj będziemy bić życiówki. Dżejk chciałby pobić swoje 3h 38m 24s. Natomiast ja 3h 21m 50s. Czy to nam się uda? Normalny człowiek by powiedział - a czy masz w główce dobrze poukładane? Jak ty chcesz przebiec maraton z życiówką skoro biegając w miesiącu wrześniu przebiegłeś tylko 100 km. Można śmiało powiedzieć i to tak podczas treningu z Dżekim mówiliśmy sobie, że naszą życiówką nie będą czasy, ale to, że ukończymy ten maraton. Mój to będzie 14-ty maraton. Dżekiego drugi. Jak nam pójdzie? Zobaczymy. Jeśli chodzi o wrzesień to uważam ten rozdział za następny. Kolejne podsumowanie za miesiąc. See you later!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz