czwartek, 2 kwietnia 2015

Biegowy rachunek sumienia - marzec 2015

Można sobie zadać brutalne pytanie, dlaczego ten czas tak szybko mija? Niedawno pisałem podsumowanie z lutego, a teraz proszę - już jest koniec marca. Mamy już 2 kwietnia i marzec też przeszedł do historii. Historia z marca będzie bardzo piękna. To był na prawdę bardzo udany miesiąc. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że był to nawet rewelacyjny miesiąc. W tym miesiącu miałem dużo miłych przygód.
Biegałem szybciej 20-ki, trzydziestki, gdzie pamiętnym treningiem będzie szybka ostatnia z trzech dziesiątek przebiegnięta dycha tempem zbliżonym do tempa z zawodów w Gdyni. To właśnie od tego treningu się wszystko zaczęło. Od wtedy zamieniłem się w Super Sajana i ten trening dał mi siłę po to by bić rekordy. No i długo nie musiałem czekać, bo zaraz po weekendzie, we wtorek już był rekordowy czas i 20 km przebiegłem w czasie 01h 35m 22s, to było dokładnie 20 marca. Kolejny dzień też był udany, ale za to 22 marca, to był kolejny prześwit tej super przemiany i miałem wtedy czas 01h 34m 12s, czyli tempo wynosiło 4:42/km. Na prawdę od jakiegoś czasu poczułem, że jestem mocny. Nawet pod górki już nie jest tak ciężko jak kiedyś. Popatrzmy jeszcze i doszukujmy się dlaczego tak się stało. Odpowiedź jest prosta - bo od lutego zacząłem trenować jogę, a wisienką na torcie był ten trening z Pondżolem i Dżeki też z nami biegł, ale tylko ja i Pondżol polecieliśmy szybciej. Poczułem na prawdę wtedy, że stać mnie na więcej. To było tego co mnie dotyczyło w marcu. Jednak opowiedzmy co z resztą jak oni biegali. Dżeki biegał też bardzo dobrze i też dużo km przebiegł. Pawełek też biegał dużo. Zresztą każdy z nas zbudował swoją cegiełkę formy na zawody w Wojtalu. Właśnie apropos zawodów. Tutaj muszę powiedzieć coś dziwnego. Co prawda chory byłem w lutym, ale i w marcu też mi się oberwało dwa dni przed startem w zawodach. No i przez to nie miałem dobrego wyniku, ale najważniejsze było to, że mi się podobało i było bardzo dobrze. A dlaczego mi się podobało? Odpowiedź jest banalnie prosta - bo Pawełek i Dżekuś pobiegli bardzo ładnie i jak się z tego nie cieszyć? Pawełek był drugi w klasyfikacji generalnej, czyli był wiceliderem tych zawodów. Dżekuś to jest człowiek, który urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, czyli Zvezda 13, bo urodził się 13-tego stycznia i w Wojtalu zajął też 13-te miejsce. Brakuje nam Krzyśka. Co się z nim dzieje? Nie martwcie się - też trenuje. Krzyś powiedział, że będzie ciężko w marcu trenował by w kwietniu dowieźć, że harpagan wygra, ale czy aby na pewno? Okaże się to w kwietniu. Natomiast teraz zobaczmy jak kto trenował w marcu. Oto i statystyki z tego miesiąca:

1 - miejsce -       Kosa - 448.445 km bieg + 102.0 km rower
2 - miejsce -     Dżeki - 281.097 km bieg + 363.0 km rower + 40.0 km marsz
3 - miejsce -  Pondżol - 247.597 km
4 - miejsce -     Krzyś - 246.700 km bieg +  97.6 km marsz.

A tutaj przedstawia się sytuacja ogólna z tego roku:

1 - miejsce -      Kosa - 1145.845 km bieg + 294.0 km rower
2 - miejsce - Pondżol -   804.597 km bieg +   31.0 km rower
3 - miejsce -    Dżeki -   662.097 km bieg + 518.0 km rower + 40 marsz
4 - miejsce -    Krzyś -   646.600 km bieg + 177.6 km marsz.

Tak to wyglądało w miesiącu marcu oraz w statystyce ogólnej. Ktoś może zna odpowiedź jaki w takim razie będzie kwiecień? Mam tylko na myśli dwie opcje - będzie to miesiąc, w którym będzie wielki spektakl. To może być bardzo dobry miesiąc, bo jeśli chodzi o harpagan, to trzech naszych będzie się biło o podium w harpaganie. Natomiast drugi, to taki, że i ja mogę coś w Warszawie na maratonie w Orlenie coś wykombinować i będzie też ładnie. No, ale może być i tak, że każdy z nasz źle wypadnie i nikt nie będzie zadowolony z siebie. Może być albo tak, albo siak. To się wszystko okaże już w zasadzie niedługo. Póki co trzeba tylko oczekiwać. Dożyjemy. Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz