Idąc za ciosem postanowiłem, że chcę, aby miesiąc kwiecień był równie udany jak marzec. Miesiąc marzec sprawił iż osiągnąłem bardzo dobry wynik jeżeli chodzi o ilość km w miesiącu. W kwietniu miało być podobnie i też miał być miesiącem obfitym w bieganie. Żeby do tego doszło, to musiałem po prostu być regularny i musiałem być zawzięty i walczyć aby był sukces. Mój cel w kwietniu był jeden - mieć ponad 400 km.
Miesiąc kwiecień to też była chwila prawdy dla startujących na harpaganie. Dżeki, Pondzol i Krzyś byli tymi, którzy podjęli walkę o to by pokonać tę liczbę H 49. Dokonać mogli tylko wtedy gdy dobrze trenowali na treningach. Otóż sprawa potoczyła się inaczej, bo treningi były dobre i uczucia mieszane. Spośród tej trójki - tylko dwie osoby ukończyły ten Harpagan. Dla przypomnienia dodam też, że w Harpaganie startowało też dużo przyjaciół na naszych okolic i tak - Filip Fierek, Piotr Nowak, Ola Momot, Szymon Zaborowski, Spadik, kuzyn RaFi (trasa mieszana) no i nasz pozytywnie pozytywny Łukasz Czaja znany bardziej z ksywki jako Marian. Wszystkim udało się ukończyć te zawody oprócz dwóch Spadikowi i Piotrowi. Wracając do naszej trójki, to tak jak mówiłem ta trójka walczyła dzielnie (mowa o Krzyśku, Dżekim i Pondżolu). Gdy oni walczyli na trasie, to ja próbowałem się do nich dodzwonić i musiałem oczekiwać aż się wszyscy pojawią na mecie. Gdy się dodzwoniłem to się dowiedziałem, że z trasy odpadł Dżeki po ukończonej pierwszej pętli. Przyczyną była choroba, która zaatakowała dzień wcześniej Dżekiego. Pondżol drugą pętlę leciał sam i ukończył w bardzo dobrym czasie, bo pokonał ten dystans 100 km - a w zasadzie jeszcze więcej jakieś 120 km - w czasie 18h 28m 02s. Natomiast Krzysiek też ukończył Harpagan, ale jego czas wynosił 14h 23m 05m. O ile ten czas w poprzednich edycjach dawał miejsce na podium, o tyle taki czas tutaj dał Krzyśkowi dopiero 11 miejsce. Gdy właśnie ci wszyscy walczyli na Harpaganie, to tak ja tydzień później, a dokładniej 26 kwietnia startowałem po raz trzeci w Orlen Warsaw Marathon. Zawody te uważam za bardzo udane i były bardzo dobre. Tak jak na początku wspomniałem chciałem w tym miesiącu przekroczyć dystans 400 km - tak właśnie tylko minimalnie zrobiłem mniej, czyli dokładnie... to już opiszę poniżej w statystykach: Dodam, że od statystyk odłączam Dżekiego:
1 - miejsce - Kosa - 399.495 km
2 - miejsce - Pondżol - 320.000 km
3 - miejsce - Krzyś - 251.200 km bieg + 115 km marsz.
Ogółem statystyki wyglądają w ten sposób - bez Dżekiego:
1 - miejsce - Kosa - 1555.900 km bieg + 294.0 km rower
2 - miejsce - Pondżol - 1124.597 km bieg + 31.0 km rower
3 - miejsce - Krzyś - 897.800 km bieg + 292.6 km marsz.
Jeżeli sytuacja pomiędzy Dżekim a mną się nie zmieni, to już nie będę prowadził jego statystyk. Podsumowując. Miesiąc kwiecień był udany i co prawda lekko zrobiłem mniej niż planowałem, ale i tak jest bardzo dobrze. Teraz drugiego maja maraton. Zobaczymy jak będzie, a będzie ciekawie, bo jadę z Pondżolem i zobaczymy jak to się ułoży.
Miesiąc kwiecień to też była chwila prawdy dla startujących na harpaganie. Dżeki, Pondzol i Krzyś byli tymi, którzy podjęli walkę o to by pokonać tę liczbę H 49. Dokonać mogli tylko wtedy gdy dobrze trenowali na treningach. Otóż sprawa potoczyła się inaczej, bo treningi były dobre i uczucia mieszane. Spośród tej trójki - tylko dwie osoby ukończyły ten Harpagan. Dla przypomnienia dodam też, że w Harpaganie startowało też dużo przyjaciół na naszych okolic i tak - Filip Fierek, Piotr Nowak, Ola Momot, Szymon Zaborowski, Spadik, kuzyn RaFi (trasa mieszana) no i nasz pozytywnie pozytywny Łukasz Czaja znany bardziej z ksywki jako Marian. Wszystkim udało się ukończyć te zawody oprócz dwóch Spadikowi i Piotrowi. Wracając do naszej trójki, to tak jak mówiłem ta trójka walczyła dzielnie (mowa o Krzyśku, Dżekim i Pondżolu). Gdy oni walczyli na trasie, to ja próbowałem się do nich dodzwonić i musiałem oczekiwać aż się wszyscy pojawią na mecie. Gdy się dodzwoniłem to się dowiedziałem, że z trasy odpadł Dżeki po ukończonej pierwszej pętli. Przyczyną była choroba, która zaatakowała dzień wcześniej Dżekiego. Pondżol drugą pętlę leciał sam i ukończył w bardzo dobrym czasie, bo pokonał ten dystans 100 km - a w zasadzie jeszcze więcej jakieś 120 km - w czasie 18h 28m 02s. Natomiast Krzysiek też ukończył Harpagan, ale jego czas wynosił 14h 23m 05m. O ile ten czas w poprzednich edycjach dawał miejsce na podium, o tyle taki czas tutaj dał Krzyśkowi dopiero 11 miejsce. Gdy właśnie ci wszyscy walczyli na Harpaganie, to tak ja tydzień później, a dokładniej 26 kwietnia startowałem po raz trzeci w Orlen Warsaw Marathon. Zawody te uważam za bardzo udane i były bardzo dobre. Tak jak na początku wspomniałem chciałem w tym miesiącu przekroczyć dystans 400 km - tak właśnie tylko minimalnie zrobiłem mniej, czyli dokładnie... to już opiszę poniżej w statystykach: Dodam, że od statystyk odłączam Dżekiego:
1 - miejsce - Kosa - 399.495 km
2 - miejsce - Pondżol - 320.000 km
3 - miejsce - Krzyś - 251.200 km bieg + 115 km marsz.
Ogółem statystyki wyglądają w ten sposób - bez Dżekiego:
1 - miejsce - Kosa - 1555.900 km bieg + 294.0 km rower
2 - miejsce - Pondżol - 1124.597 km bieg + 31.0 km rower
3 - miejsce - Krzyś - 897.800 km bieg + 292.6 km marsz.
Jeżeli sytuacja pomiędzy Dżekim a mną się nie zmieni, to już nie będę prowadził jego statystyk. Podsumowując. Miesiąc kwiecień był udany i co prawda lekko zrobiłem mniej niż planowałem, ale i tak jest bardzo dobrze. Teraz drugiego maja maraton. Zobaczymy jak będzie, a będzie ciekawie, bo jadę z Pondżolem i zobaczymy jak to się ułoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz