Dżekosław.
Dżeki i Kosa.
Święta Trójca: Dżeki, Kosa i Pondżol.
Gdzieś tam lesie.
Czyste wajractwo.
Mariuszek.
Wariaci.
Wśród ptaków i drzew.
Raz Bolilol.
Tuż nad Jeziorem Niedackim.
Jeszcze nie ma alko, a już chłopakom się udziela.
Jakiś pająk.
Żmije, smoki i węże.
Mamy już ostatni dzień roku 2014 i zatem kończy się nam ten rok i zaczyna następny. Już niedługo, bo jutro o tej porze będzie nowa data. Z jednej strony szkoda tego roku, z drugiej czas na kolejne wyzwania.
Grudzień, czyli ostatni dzień roku 2014 był dla mnie na prawdę ciężki, bo nie dość tego, że do ostatnich chwil walczyłem o to by zrealizować cel, ale też dlatego, że to okres, gdzie są najkrótsze dni. To właśnie w tym miesiącu musiałem pokonać dystans 400 km, by udało się zrealizować całe 4000 km w roku. Wszystko poszło tak jak powinno - pierwsze 3 tygodnie, to po 100 km i ostatni 60 km, ale dodatkowo jeszcze 3 dni biegowe i ostatnie dni roku, czyli 29, 30 i 31 grudnia. W te dwa pierwsze pobiegłem po 20.05 km każdy i 10.25 km w Sylwestra. To tyle o mnie, a reszcie jak szło? Następną osobą, która miała ciężko był Dżeki, bo właśnie Dżeki powrócił z Anglii i można powiedzieć, że będąc tam miał ciężko z treningami i nie szło jemu też najlepiej, bo plany były 2500 km, a skończyło się tylko na 2246.495 km. Było co prawda gorzej, ale patrząc z drugiej strony, to był dla Dżekiego najlepszy rok, bo gdzie rok temu miał około 1700 km, a teraz taka przebitka, to też świadczy o tym, że sporo więcej km przebiegł i dużo więcej czasu poświęcił na treningach. Przecież można nawet sobie przypomnieć początki roku, gdzie dzielnie z Pondżolem walczyli o to, by jak najlepiej przygotować się na debiut w maratonie. Walka była taka, że były miesiące, gdzie ja miałem od nich mniej km. Właśnie tak też Dżeki walczył. Pawełek tak samo walczył i do ostatniego dnia roku walczył o to by też jego debiut w Orlen Warsaw Marathonie był udany. Można też porównać statystyki Pawełka i Dżekiego, gdzie w pewnym momencie Dżeki miał dużą przewagę, ale później Pondżol gonił i dogonił tak, że ma niecałe 100 km więcej od Dżekiego, czyli ma 2339.695 km. No można więc pomyśleć, że dla Pawełka też był to bardzo udany rok. Krzysiek, to jest koleś, który na prawdę też mocno km ciskał, ale tylko do pewnego czasu, gdzie doznał w maju kontuzji i go wykluczyła z dalszych treningów na jakiś czas. Jednak Krzyś jakby nie patrząc 2x z rzędu został zwycięzcą harpagana i odstawił bardzo daleko rywali, gdyż w dwóch harpaganach miał ponad półtorej godziny przewagi nad drugim miejscem, więc na prawdę nawigacją dużo nadrabiał. Jeżeli chodzi o Krzyśka, to jego kilometraż w roku wynosi 3030.1 km. Można też porównać ile Krzyś więcej nabiegał od Pawła i Dżekiego. Jak można to ładnie określić - doświadczenie rośnie wraz z pokonanymi kilometrami. Coś w tym jest, bo im więcej km jest przebiegniętych na treningu, tym łatwiej jest coś osiągnąć. To nie są puste słowa wyjęte z bajki, ale z własnego doświadczenia wiem jak to działa. Gdybym nie biegał ciężko i gdybym nie poświęcał tyle czasu na treningach, to by nie było efektów. To się dotyczy nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy trenują. Przechodząc do statystyk z grudnia, to one wyglądają tak:
1 - miejsce - Kosa - 411.342 km
2 - miejsce - Krzyś - 398.700 km biegu + 48 km marszu
3 - miejsce - Pondżol - 174.000 km
4 - miejsce - Dżeki - 57.300 km.
Tak to wyglądało w grudniu, a poniżej statystyka z całego roku:
1 - miejsce - Kosa - 4016.270 km
2 - miejsce - Krzyś - 3030.100 km
3 - miejsce - Pondżol - 2339.695 km
4 - miejsce - Dżeki - 2246.495 km.
I tak własnie wyglądał 2014 rok. Bardziej szczegółowy opis roku i wszystkich - tych ważniejszych wydarzeń będzie opis z 2014 roku w tytule "Podsumowanie roku 2014". A więc tak to wyglądało w tym roku jeżeli chodzi o te statystyki. Głębsza analiza będzie właśnie w podsumowaniu roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz